piątek, 5 lipca 2013

WSCHÓD SŁOŃCA 24.06 GOZDNICA

Trafiłam tam przypadkiem, ale właśnie tak wyobrażałam sobie spedzić ostatni dzień tego pełnego wrażeń weekendu , czasu kiedy noce najkrótsze są w roku. Napewno gdybym planowała, nic by z tego nie wyszło. W ten sposób chodziłam po Gozdnicy o wschodzie słońca w japonkach.. Kiedy wracałam do domu była godz 5 rano. Przepiękny budził się dzień, a ja rozmawiałam z ptakami, rozkoszowałam się każdym dźwiękiem. Przypomniałam sobie historie o tych , którzy z tego miejsca nie wrócili, ale nie budzili strachu we mnie. Panował całkowity spokój.....
 




  














CD O KAMIENIU

Kolejna noc... Kamienie zostawione w siatce. Przed snem obmyślam co robić. W półśnie kolejne pomysły – odnieść na miejsce? Zasypiam. W połowie nocy woła mnie córka (11lat). Pobiegłam do niej, jeszcze wtedy mieszkała sama w swoim pokoju. Była wystraszona, nawet przerażona. Bała się wyjść do ubikacji. Mimo, że nie opowiadałam jej nic o mojej poprzedniej nocy, ona też miała koszmar. Powiedziała, że śniło jej się, że pod stolikiem na przedpokoju siedzi dziewczynka. Jest zakrwawiona. Zażartowałam- "Gdzie? W kuwecie kota? No cośty". Ale co innego pomyślałam. Prowadząc Marikę do łazienki dziwnie się czułam, jak tuż po obejrzeniu horroru, idąc w ciemności. Kamienie nadal leżały na stoliku, więc nasunęła mi się myśl, o związku kamieni z koszmarem (kolejnym). O ile mój "koszmar" nawet mnie bawił, żartowałam że nie wyrzucę kamieni bo to uczucie szarpnięcia było nawet przyjemne i jestem ciekawa co będzie ze mną dalej, to już odnośnie najbliższych nie mogłam na to pozwolić.Zanim wróciłam do łóżka poszłam umyć wszystkie nowe kamienie, a te z podziemia wystawiłam za okno, na wszelki wypadek kamienie z Gozdnicy też . Na filmie "Czarna magia Riese jest mowa o otwarciu wrót... czy jakieś wrota zostały otwarte? Jeśli tak, to co mam zrobić. Jeśli zwariuję jak inni?
 Rano dzwonię do Darka, opowiadam o córce, znów kazał wyrzucić wszystko, bo nawet nie wyobrażam sobie jak to może się skończyć. Przede wszystkim powiedział, żebym przypadkiem nie chciała ich odnieść na miejsce, do tunelu...
Ale więcej nagłych koszmarnych sensacji nie było od kiedy kamienie były za oknem ... przynajmniej nie wszystko na raz zaczęło się psuć. Z perspektywy roku jednak wiele złego działo się w mojej rodzinie....

Od kilku dni kamieniem opiekuje się pan z Nasławic. Oby było już tylko lepiej ;P