poniedziałek, 13 lutego 2017

GOZDNICA początki fascynacji


sobota, 11 lutego 2017

U PODNÓŻA ŚLĘŻY II

(2012 rok)

Podnosimy pupy, czas w drogę. Kierunek Browar.
W świetle pochodni przemierzamy kawałek od amfiteatru w wesołym aczkolwiek umiarkowanie cichym gwarze.
Droga prowadzi aż do Zamku Górków , ale odbijamy lekko w prawo , i skręcamy w chaszcze. Nekropolia.  Psy du..ami szczekają, leziemy po ciemku, grobowy nastrój.
Wchodzimy w pierwszą dziurę.
Jest to podłużna komora wykuta we wzgórzu. Przez otwór na końcu widać wielką halę browaru w dole , do której wkrótce wchodzimy , lecz od innej strony. Tam zaczynamy obchód korytarzy . Budynek właściwy browaru zostawiamy narazie. Wejścia , przejścia, okienka, kominy, podwójne mury i tunel nad korytarzem . Magiczny klimat nocą. Nad korytarzami , wzdłuż nich znajduje się kolejne sklepienie. Czy było to maskowanie , czy tunel chłodniczy , gdzie wtłaczano lód , ciężko dziś stwierdzić . Ogólnie w tunelach panuje chłodna atmosfera, zasadniczo stała temperatura.

Później wielokrotnie sama lub z kilkoma chętnymi do spaceru , na spokojnie odkrywałam przejścia.
Browar się zmienia. Niektóre przejścia zniknęły. Zamurowane i zakamuflowane. Trzeba naprawdę się wspinać i zaglądać w małe dziury w ścianach , żeby zauważyć kolejne hale , nie istniejące na mapach.

Wracając do wyprawy... zejść ze sklepienia było nieco trudniej. Około 3 metry w dół tylko. Problem w tym , że ze ścian wystaje masę żelastwa , a i podłoże to rumowisko.
Darek wziął gumowy wąż , a może gumowego węża,  i zapierając się  u góry , umożliwił nam łatwiejsze zejście. Chłopakom szło to całkiem sprawnie. Karol i Zbychu byli już wcześniej na dole , a my spuszczaliśmy sie po wężu na spokojnie.Ja schodząc miałam miękkie lądowanie na głowie Zbycha , gorzej z Kamilem. Może tylko się drasnął , lecz krew koło kostki sikała jak szalona. Zatamowaliśmy , wezwaliśmy karetkę i  zostaliśmy z nim z Darkiem , a reszta piechotką miała wrócić pod schronisko. Warto mieć wyższe buty podczas wyprawy . Na stopie koło kostki , to miejsce skaleczyć to paskudna sprawa . Stopa pompuje krew z wielką siłą.

Przyjechała karetka , opatrunek itp, i już mają odjeżdżać , a my iść .... Nagle drzwi znów się otwierają... gdzie was zawieść? Pyta sanitariusz.- Oj dzięki , to pod schronisko jeśli bylibyście tacy mili. Tak to ekspresowo byliśmy z naszym kochanym rannym na miejscu , a chłopaki okazało się zgubili w lesie. Ale jakoś doszli. (Myślę , że skoczyli do spiżarki Zbycha po drodze).
Była 5 rano , może max 6, bo robiło się już widno , a tak jakoś u nas koło maja dzień wstaje.
Jak już się zebraliśmy razem , poszliśmy na polanę pod parkingiem, tej z białym kamieniem.
Ognisko , pierwsze ogrzewające promienie Słońca. Jeszcze wciąż pod wrażeniem nocnej wyprawy .
Mało kto miał ochotę myśleć o powrocie do domu. Znów śmiechu co niemiara. Paliwo rakietowe Zbycha, które przechowuje w wielu skrytkach wokół Ślęży robiło furorę.
Pojawili się pierwsi turyści , mijajac nas mieli okazję degustować trunek . Jeden specjalnie okrążył kilka razy. Zabawny ...sfilcowały mu się włosy z tego co pamiętam.

I znów "Harce Diabła" jak to nazywa Darek , wiatr wokół  wzgórza  ,  można było śledzić jego tor , a poza tym jednym słupem wiatru - cisza .
 Dzieliliśmy się wrażeniami ostatniej nocy , Darek śmiał się z historii z Agą gadziną, jęzora i szponów, a ja tylko pomyślałam ...ok czy aby już daję czadu? ;)
Zrobiło się bardzo ciepło , Darek ściąga bluzę i przez przypadek ukazują sie zadrapania .... hej może on naprawdę z czymś w nocy walczył? Sny na jawie czy o co chodzi???

Co dalej ... poszliśmy dokończyć browar. Tym razem budynek i tyły. Sala kolumnowa jak ją nazywam robi wrażenie. Pod kolumnami kryją się bowiem kamienne stare filary.
To chyba na tyle , zapraszam do galerii, a wkrótce Darek zamieści materiał z okolic na swoim kanale, bo akurat jest tam w tej chwili.


    Kilka zdjęć z browaru.





















 figura a la  Louis de Funes











 Zdjęcia: Agni + kilka od Brodka




piątek, 10 lutego 2017

DIABELSKIE HARCE (PODMUCHY WIATRU) U PODNÓŻA ŚLĘŻY

2012 rok.

Kolejna wyprawa, tym razem moje okolice.
Spotykamy się w Sobótce, koniec kwietnia. Kolega Karol z forum bardzo chce nas poznać osobiście oraz przedstawić nam legendę Ślęży - Zbycha -szamana. Darek z dystansem , ale jakoś przekonuje się , że nowi koledzy są zabawni i ogólnie , bedzie super. Spotkaliśmy się pod Wieżycą , był też Brodek i Kamillos.

Nie znaliśmy dokładnego planu. Podstawowym punktem programu stał się początkowo Amfiteatr.
Było już ciemno. Powiedziałam , że muszę skoczyć w las na sekundkę. Reszta się rozpakowywała z aut , na nockę pod chmurką.
Słyszę już idą , mijają mnie , krzyczę , że już , moment , zaczekajcie! Za chwilę idę za nimi drogą , jeszcze ze sto metrów , ale ich głosy umilkły. Nie widzę ani nie słyszę nikogo.
Wkurzyłam się , co za dupki , zostawili mnie. Postanowiłam zawrócić.
Wróciłam do oświetlonego schroniska. Pod murem przy samochodach chłopaki w komplecie. Gdzie byłaś pytają? Tylko na Ciebie czekamy.
Mówię , że oni szli , widziałam i słyszałam ,- ich głosy ,nawet specyficzny śmiech Darka.
Wygląda na to , że magia nocy działa.... Oni patrzą jak na debila , a ja wiem co widziałam. Jeszcze ktoś z nich pytał tam w lesie , czy wzięłam latarkę i odkrzyknęlam że mam.
Ok , nieważne.
Schodzimy do Amfiteatru. Zbychu w dół po skale , my normalnie. W centralnej części kamienne podłoże, rzucamy manatki , po czym skaczemy po krzaczorach i zbieramy drewno na opał , zeby zasiąść później do ogniska , posłuchać tajemniczych historii, kilku wskazówek jak przetrwać w lesie itp.
Dawniej , przed wojną , w starym kamieniołomie postanowiono zbudować amfiteatr. Tego typu leśne amfiteatry były koncepcją budowania teatrów/scen w pobliżu miejsc mocy , stawiając nieopodal ośrodki - schroniska młodzieżowe , a dodatkowym wymogiem był asfaltowy dojazd do ów miejsca.
http://historyczno-sztucznie.blogspot.com/2013/09/v-sobotka-amfiteatr.html


Siedzimy , ogień nas grzeje , a i kamienne podłoże jest juz ogrzane. Słuchamy o ostatnim przedstawieniu jakie miało tu miejsce - z gościem honorowym Himmlerem. Wielkie Misterium , podczas którego została w tym miejscu złożona ostatnia ofiara z ludzi.
Tak sobie słuchamy , wiatr wieje miarowo i zatacza koła . Nie mamy pewności , ale prawdoodobnie mamy obserwatorów.
Harce Diabła?
Darek instruuje nas jak zachować się w nocy , w przypadku ataku - bez zdradzania pozycji światłem latarki , w półmroku schronić się w krzakach i obserwować.
Kolega pilnuje ognia, reszta zasypia po pysznej miksturze sporządzonej w garncu nad ogniem przez Zbycha.
Męczy nas czyjeś chrapanie, Karol udaje w krzakach dzika , a Darek chce mi nagle uwalić szpony maczetą, bo uznał , że jestem jaszczurzycą i mam rozdwojąny jęzor.... ufff budzę się......
http://moje-riese.blogspot.de/2011/11/gadzina.html




cdn

czwartek, 9 lutego 2017

RIESE - OBÓZ DLA DZIECI



Rozwijam temat obozu dla dzieci i moich przemyśleń , po co mógł istnieć:

Niemcy- kierowali się wskazówkami ze starożytnych pism na temat niesamowitych pojazdów . Przeanalizowałam tekst Vimaaniki . Generalnie poza materiałami jakie konieczne są do zbudowania maszyny ( a wszystko starali się mieć) była jeszcze kwestia pilota. Musiał być bardzo mały ...
Może Himmler wlazł , wysoki nie był , a tu nic, nie leci .
W końcu tzw bogowie mogli sterować za pomocą siły woli ... no ale nie on ...
kurde przecież jestem wegetarianinem specjlnie .... nie pale,,,, nie wciągam ... piszą ma być "czysty" i JESTE pomyślał ;) ok niech inny spróbuje ... popróbujmy na dzieciach ...
(Hitler odpadał mimo , że czuł się mesjaszem , bo kiełbaski lubił podobno : https://www.youtube.com/watch?v=78C_kMvAKRg )
Tak mogło paść na dzieci ... akurat przetrzymywanych do innych celów może ...
A projekt Glocke to wszystko okolica i wiele innych podobnych tam właśnie tematów.
Jak ruscy psy w kosmos.
Byle jakie dzieci okazało się nie są dobre , bo w żaden sposób nie pochodzą z dobrej rodziny ( co przypominałoby chociaż kastę bramińską ), jednak do prostych testów wytrzymałościowych były dobrym materiałem. A jak wyszkolić wobec tego pilota, odpowiadającego kryterium dobrego urodzenia?
Tu : Lebensborn , ośrodek na Leśnej w Głuszycy.
Po co tym brzydalom , nazistom, o wyglądzie mało aryjskim taki szał na blondaski?
Może tu jest odpowiedź.
Jeśli potwierdziłoby się , że Niemcy uczyli je jakichś dziwnie brzmiacych rytuałów , tekstów ... no to powiem , szykowali dzieci aryjskie na pilotów .
Pilot musiał znać wiele mantr wedyjskich (Weda-wiedza).
W Vimanice czytamy : pilot musi posiadać wiedzę...

Najlepiej do źródeł:

Polskie tłumaczenie spisu tresci Vimaanika Śasthry, 2 strofa - "Pilotem jest ten, kto pozna tajemnicę:"
Autor wylicza 32 tajemnice, które pilot musi poznać. Wszystkie mają związek z wojennym przeznaczeniem vimany. M. in. Znajomość sił napędowych, budowy maszyny, znajomość wirów powietrznych i jak ich unikać, niewidzialność samolotu w "ciemnym złożeniu" promieni słonecznych, jak wytwarzać maskowanie samolotu przy użyciu elektryczności i siły wiatru, jak stać się niewidzialnym, i inne tricki , nawet jak spowodować zmianę wyglądu pojazdu (hologramy?), -na bardziej groźny, kształty różnych niebezpiecznych zwierząt. I jeszcze - jak wytwarzać żar słoneczny, jak zrobić w południe najgłębszą noc, jak wszystko zniszczyć. Jak powodować czasową nieświadomość i nieczułość (u wrogich pilotów), jak wytwarzać ogłuszające gromy, jak chronić vimanę przed żarem różnych warstw atmosfery, jak kierować vimaną, by leciała falistym torem, jak wąż, jak wytworzyć falowanie o częstotliwości 4087 cykli/h, oby nieprzyjacielska vimana była wstrząśnięta i zniszczona wibracją, wykonywanie akrobacji , podsłuch, jak uzyskać obraz wnętrza obcej vimany, jak obserwować przyrządowo to, co się dzieje na Ziemi.
Jak spowodować by vimana pływała po wodzie, czy by wyglądała jak obłok.

Wersja angielska tekstu Vimaanika Śasthra/ przekłady z hindi:
http://www.bibliotecapleyades.net/vimanas/vs/vs07.htm
Czytaj: Rahasyagnyodhikaaree. Sootra 2.


No ale nie , nie wiem w sumie wiele więcej. Darek wtedy rzucił temat , że to był obóz dla dzieci. Moje spostrzeżenia , nie-historyka , nie muszą być trafne , lecz tak mogło być , nieprawdaż? Nikt nigdy w ten sposób tego nie ujmował i nie wyciągał tak daleko idących wniosków .

Niemcy nie mieli szans , aby dokładnie wyszkolić pilota Vimany ( na wzór starożytny).
Nie tylko dziecko , ale wiedza , specjalne mantry które w idealny sposób wypowiedziane/wyśpiewane/pomyślane dają efekt. Nie mieli też kompetentnych nauczycieli , którzy byliby aż tak mądrzy... starożytne mantry też dawno już zaginęły . Chyba , że naziści je odnaleźli, nie wiemy.
Więc naukowcy kombinowali z modelami maszyn, ale po swojemu, jak super projektanci Mercedesa . Dziwne wyrzutnie itp... 

Indyjskie pisma stanowiły jedynie pewnego rodzaju źródło do rozpoczęcia przedsięwzięcia.
Mogli próbować sięgnąć ideału , lecz musieli mieć też świadomość , że naśladować mogą do pewnego momentu. Jeśli nie odniesie to rezultaru , trzeba wymyślić nowe rozwiązanie - tu pojawia się "Vril" .
Co ciekawe jesli chodzi o Vril - ta laska blond długie włosy, medium , tu już podchodzi pod szkolenie od dziecka , by posiadać wiedzę i moce .
Wiedząc o różnych eksperymentach nazistów, nie wątpie , że nie dopuszczali oni do myśli , że coś jest niemożliwe... Metoda prób i błędów .. bo jest na kim próbować . 
Modele maszyn były im znane , i lekko modyfikowane . Zdjęcia/opisy można odnaleźć w internecie : Vimana , Vril .

piątek, 3 lutego 2017

Góry Sowie / Riese Relacja

2012 rok.

Fascynująca wyprawa. Można powiedzieć, szlakiem miejsc z Bloga " Riese - Inna Rzeczywistość", gdzie niestworzone historie tam przeczytane, stykają się z namacalną rzeczywistością. 
O dziwo- prawdziwe tunele, kości , ołtarz w zawalonym korytarzu, dalej stawy, ulica Leśna, tory i przesypownia, obok teren i ogrodzenia z czasów wojny jeszcze i kierunek las. Wspinamy się na Kamyki. Krzywe schody , dalej kolejne strome podejście i cud malina relax. Widok , panorama , magia. Posiłek przy ognisku na czas, ogórki gwóźdź programu .

Schodzimy nieco łagodniej. Metal wystaje z ziemi , szyny czy coś? , słabej jakości schron po drodze .
Na dole przeprawa prez strumyk. Darek akrobata na linie , reszta jak cię mogę... ja na boso przez wodę. Da się. Póżniej kopalnia uranu , relaksik w polu i tory od drogi z lewej , do tunelu , i miejsce Jareckiego. Jego "ostateczne miejsce" (pod mostem).  Od mostu obeszliśmy kawałek przez las i zawróciliśmy w kierunku Sajdaka. Obowiązkowo wdrapaliśmy się na bunkier. 
W drodze powrotnej, kolejne kilka kilometrów.... idziemy ulicą i znów gdzieś w lewo w pole....

Teren ten był miejscem obozu dla dzieci w wieku od 4 do 8 lat. Po co?
Znamy pragmatyzm niemiecki. Na darmo by ich nie trzymali.
Dzieci , jako osoby czyste moglyby stać się pilotami pojazdów antygrawitacyjnych . 
Przypomnę... Z Vimaanika Shastra wynika , że boskie paliwo bazuje na rtęci , uranie itp , oraz , że sterować maszyną mogą tylko określone osoby.... żyjące w czystości , i to nie wystarczy być wegetarianinem - tylko czysty umysł,  nieskalany duch. Co było do dyspozycji do badań? Masa dzieciaków.....
Co mamy w pobliżu ? Fabryka Glocke/ dzwonów, Muchołapkę. Być może ów sens obozu dla dzieci w Głuszycy. Plus oczywiście chory umysł niemieckich naukowców...

Nieopodal stoją domy , pozostałości dziecięcego obozu , murowane baraki , drewniane rozwiał wiatr historii. W jednym z domów kobieta... odwiedzają ją dzieci...

Tam dalej w polu stoi mały betonowy przybytek ,typu wychodek , Jarecki wpadał w panikę będąc w pobliżu. Traumatyczne wspomnienia.

Inna historia z "tego pola", 2 lata po wojnie, kiedy nie było już prawie śladów po obozie, a pole zaczęto uprawiać, rolnik usłyszał strzały pod ziemią . Sytuacja się powtarzała, więc próbowano znaleźć problem. Ci ktorych odnaleziono , nie byli już jednak ludźmi.... 

Czyżbym coś pominęła/pochrzaniła po latach? 
Napewno czas szybko zleciał , i zmierzchało powoli. Doszliśmy do dworca , siusiu i w drogę.
Mnie wzywała nazajutrz praca niestety. Inni wówczas nowi przyjaciele zostali , by kontynuować wyprawę dnia następnego. A dalej już wiecie ... Koszmar z kamieniem na pamiątkę...

Fotorelacja z przeszłości źródło Brodek + Agni




































Dokładniejsze historie wspomniane przeze mnie są opisane na blogu Darka, dlatego nie chciałam wszystkiego dokładnie powtarzać , a jedynie wspomnieć. Dla przytoczenia , bo nie wszystko jest w tej chwili łatwo na blogu odnaleźć , podaję na dole kilka linków do opowieści.

Stawy
http://moje-riese.blogspot.de/2011/04/staw-piaty.html

ul.Leśna, Bożena Tarnowska, Lebensborn
http://moje-riese.blogspot.de/2011/04/list-od-bozeny-tarnowskiej.html
http://moje-riese.blogspot.de/2011/04/pani-tarnowska-ciag-dalszy.html
http://moje-riese.blogspot.de/2013/11/heilig-soll-uns-sein-jede-mutter-guten.html

tzw. przesypownia oraz kopalnia melafiru - Kamyki ( w sumie od 19'12 )
http://porozmawiajmy.tv/dziwna-przesypownia-i-znikajacy-czlowiek-w-pasiaku-dariusz-kwiecien/

Kopalnia uranu
http://moje-riese.blogspot.de/2011/04/uran.html

Tory/przejazd kolejowy
http://moje-riese.blogspot.de/2011/04/na-fali-najnowszych-wydarzen.html

Jarecki
https://youtu.be/R-zmfhJk6W4
http://moje-riese.blogspot.de/2011/04/by-kwiecien-1945-roku.html
http://moje-riese.blogspot.de/2011/04/jarecki.html

Sajdak
https://youtu.be/TQJzxtGb1Ao
http://moje-riese.blogspot.de/2012/01/ignorowane-riese.html

Pole/obóz/ podziemie
http://moje-riese.blogspot.de/2011/04/bielawa.html
http://moje-riese.blogspot.de/2011/12/bez-retuszu.html