piątek, 5 lipca 2013

WSCHÓD SŁOŃCA 24.06 GOZDNICA

Trafiłam tam przypadkiem, ale właśnie tak wyobrażałam sobie spedzić ostatni dzień tego pełnego wrażeń weekendu , czasu kiedy noce najkrótsze są w roku. Napewno gdybym planowała, nic by z tego nie wyszło. W ten sposób chodziłam po Gozdnicy o wschodzie słońca w japonkach.. Kiedy wracałam do domu była godz 5 rano. Przepiękny budził się dzień, a ja rozmawiałam z ptakami, rozkoszowałam się każdym dźwiękiem. Przypomniałam sobie historie o tych , którzy z tego miejsca nie wrócili, ale nie budzili strachu we mnie. Panował całkowity spokój.....
 




  














3 komentarze:

  1. A jakie to historie o tych, którzy nie wrócili z Gozdnicy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, trzeba być tam chociaż 15 minut i zorientować się co się tam działo, historii szuka się wtedy i wpada w ręce zawsze coś ciekawego , jak tłumaczona przeze mnie książka o oddziałach na linii Strzegom/Sobótka/Strzelin. Więksi znawcy mogą wypowiedzieć się po przeczytaniu całego materiału. Dzieci z łopatką nie wykopały wszystkich tych lisich dołów i okopów . Fragmentu z tłumaczenia szukaj na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, historie wojenne. Już myślałem, że jakieś opowieści dziwnej treści w stylu D.K.

    OdpowiedzUsuń